Już wieczorem dałem ogłoszenie na "Jelonka.com", że oto przechowują taką zgubę. Rankiem zadzwoniłem do schroniska dla zwierząt, by i tam pozostawić wiadomość o "znajdzie". Do tej pory właściciel się nie odezwał. Pies już się przyzwyczaił odrobinę do skromnych warunków, jakie mogę mu zaproponować. Inaczej jest z moją najukochańszą małżonką: ona dopiero stara się zaakceptować nowego lokatora, uczy się go i poznaje.
Imienia czworonogowi nie nadaję (jeszcze?), bo może jednak właściciele się znajdą... to znaczy, odezwą. Po co więc mieszać psu w głowie?
Po dzisiejszym bardzo długim spacerze przypomniałem sobie, jak wspaniale jest mieć takiego przyjaciela - i uświadomiłem sobie ponownie, jak wielki to obowiązek, ciążący na NAS, ludziach, którzy decydujemy się na przyjęcie do domu (szczególnie w mieście, w blokach) czworonożnego współlokatora.
Pozostało mi czekać. Być może pies będzie mógł wrócić do sweojego "starego" domu.
Kto wymyślił Walończyków? Jak powtarzane mity stały się prawdą! Wawrzyniec
Anioł nigdy nie istniał! Kowary nie takie stare …
-
Powszechnie uważa się, że Walończycy eksplorowali Karkonosze począwszy od
XII wieku gdy z inicjatywy mistrza górniczego Wawrzyńca Anioła powstają
Kowary ja...
6 dni temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz