Dawno już osierociłem tutejsze łamy, nie uzupełniając wpisów, nie znajdując nowych tematów, nie publikując zdjęć, opowiastek i opisów. Zmieniły się priorytety, zmieniły się internetowe zakątki, w których bywam, najpewniej zmieniłem się także i ja. Czynnik ostatni okazał się - zupełnie niespodziewanie - determinującym, a nieobecność na blogu jedynie nieistotnym jego objawem.
Dopadło mnie oto choróbsko ciężkie, niewdzięczne, siejące powszechny strach. Dopadł mnie rak, w wysokim stopniu złośliwy, do tego - zaniedbany, późno wykryty. Zdążył się wygodnie rozgościć w organizmie, łakomie zajął się wprowadzaniem w nim własnych porządków. Objął suwerenne rządy.
Skłamałbym, powołując się na "gromy z jasnego nieba", czy "gwałtowne spotkanie ze ścianą". Ze względu na genetyczną przeszłość rodzinną, ale też - cóż, nie ukrywam - prowadzony przez lata "specyficzny" tryb życia, podświadomie, a nawet w pełni świadomie konsekwencji takiej nie odrzucałem. Ale także z pewnością jej nie przywoływałem.
Marne jest to powyższe usprawiedliwienie dla wielomiesięcznego milczenia na tutejszym blogu - w chwili obecnej innym nie dysponuję. Być może od czasu do czasu uda mi się zamieścić jeszcze jakiś tekst, choć siłą rzeczy - lista tematów mocno się skurczyła.
Wszystkim Państwu, Czytelnikom i Współautorom (cichym) chcę już teraz podziękować za lata wspólnego wędrowania po literkach, meandrach niemieckich tekstów, po licznych obiektach i miejscach naszego wspaniałego Regionu. Wielu z Państwa w ciepłych rozmowach ze mną wspominało o wizytach na tutejszych łamach. Dziękuję.
A blog na razie niech sobie wisi: może przez przypadek trafi tu jeszcze ktoś, kto z dawno napisanych tekstów wyciśnie dla siebie coś użytecznego. Nie będzie Państwu przeszkadzać, tuszę...?
Serdecznie życzę Panu powrotu do zdrowia !
OdpowiedzUsuńbędzie dobrze, tylko przestań się już wreszcie przeziębiać
OdpowiedzUsuńTomek jesteś nad wyraz racjonalny ale nie odpuszczaj, trzymaj się ! Marianka
OdpowiedzUsuń