Weekend (wraz z piątkiem) spędzę w samochodzie i w pewnej miejscowości opodal Hanoweru w towarzystwie jednego burmistrza i jednego dyrektora (z polskiej strony) i kilkunastu "wypędzonych" oraz oficjeli ze strony drugiej. I mam taką cichą nadzieję, że wyjazd ten przyniesie spodziewane przeze mnie efekty w sferze kultury, poznawania trudnej historii wypędzeń ("obojga narodów", chciałoby się rzec), a także dostarczy spodziewanych materiałów do planowanej kroniki pewnego miasta, które wkrótce obchodzić będzie 500-lecie nadania praw miejskich.
O podróży napiszę przy kolejnej okazji, natomiast na jej efekty (ogólnodostępne) pewnie przyjdzie poczekać ze 3 lata.
Martwo mnie tylko pogoda i warunki na drogach - u nas wszyscy narzekają na drogowców, których rzekomo zawsze zaskakuje zima, w Niemczech na takie szczegóły nikt nie narzeka: zimą jeździ się po prostu źle, i oni o tym najzwyczajniej w świecie wiedzą (cholerni racjonaliści...).
Podejrzałem węglarka leśnego na Pogórzu Kaczawskim! Rzadki chrząszcz …
-
Moje zamiłowanie do owadów już trwa wiele lat, choć nie poświęcam mu tyle
uwagi ile bym chciał, ale za każdym razem obserwacje ciekawych gatunków
dają mi m...
4 tygodnie temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz