20.01.2012

Marienburg (ale nie Malbork!) koło Hanoweru

Podczas naszego pobytu w Pattensen (o którym poniżej pisałem, w związku z dzwonem z kościoła kowarskiego) Gospodarze pokazali nam także okoliczne atrakcje, w tym historyczne. I tak trafiliśmy do zamku Marienburg opodal Nordstemmen i Hildesheim. Piękna to budowla, rozległa i bogata. Odnosząc jej architekturę do naszych okolic, moim pierwszym (szybko zweryfikowanym) wrażeniem było pomieszania pałacu mysłakowickiego z pałacem w Bobrowie - przy monumentalizmie Książa
O pałacu słów kilka: sylwetka zamku Marienburg rysuje się malowniczo na południowo-zachodnim zboczu Góry św. Marii. Liczne wieżyczki zamku już z daleka wyłaniają się z łagodnie pofałdowanej doliny rzeki Leine. Była rezydencja letnia, podarek urodzinowy hanowerskiego króla Jerzego V (z Welfów) dla małżonki Marii, został zbudowany w latach 1858-1867 przez dwóch znanych architektów z tzw. Szkoły Hanowerskiej, Conrada Wilhelma Hase (1818-1902) i Edwina Opplera (1831-1880). W ostatniej fazie budowy, w 1866 roku, Hanower zajęła armia pruska, w wyniku czego budowla nigdy nie osiągnęła zamierzonego stanu końcowego. Dziś zamek Marienburg zaliczany jest do najważniejszych zabytków architektury neogotyckiej w Niemczech.
Urzekająco zróżnicowane fasady i różnorodne kształty wieżyczek  i dachów są wcieleniem marzeń o zamku z bajki.
By utrzymać zamek obecni właściciele (książęta hanowerscy Ernst August i Christian) sprzedali w 2005 r. na aukcji przeprowadzonej w Domu Aukcyjnym Sotheby's większość wyposażenia zamku, w tym liczne dzieła sztuki. Aukcja przyniosła w sumie 44 miliony €, z części pieniędzy utworzono fundację, która zajmuje się utrzymaniem zamku. 
Możliwe jest zwiedzanie wnętrz zamkowych, niestety dopiero od marca - tak więc zadowolić musieliśmy się spacerem u podnóża murów obronnych. Ale i tak wrażenie przepyszne...





1 komentarz:

Flagi

free counters