"Hotel Gołębiewski w Karpaczu rozpoczął przyjmowanie gości. Jest o 4,5 metra za wysoki, ale może działać. Mimo protestów Stowarzyszenia Ochrony Krajobrazu ruszył hotel Gołębiewski w Karpaczu.
Na razie czynnych jest 120 pokoi i dwie restauracje. Powiatowy Inspektor Budowlany w Jeleniej Górze Jacek Radwan zgodził się wydać częściową zgodę na użytkowanie pod warunkiem, że inwestor w ciągu roku rozbierze górną część obiektu". Mówi także o możliwej alternatywie, którą jest zmiana planu zagospodarowania przestrzennego przez władze miasta, nad którą wg Radwana pracują władze miasta Karpacza.
Zagotowałem się. Oto liczne urzędy PAŃSTWOWE oficjalnie stwierdzają, że Gołębiewski wybudował samowolkę, że obiekt jest niezgodny z przyjętym projektem - a jednak zgody warunkowe zostają wydane. Post factum zaś Rada Miasta Karpacza zmieniać będzie prawo (w tym wypadku jest nim obowiązujący plan zagospodarowania), by budujący na dziko inwestor mógł spać spokojnie. To kompromitacja i tak kulawego prawodawstwa w Polsce i - dla mnie - zachęta do nielegalek. Może bym tak przestał płacić na przykład podatki przez rok, czy dwa - a następnie zwrócił się do Ministra Finansów, by ten zmienił prawo podatkowe specjalnie DLA MNIE, bym uniknął konsekwencji?
Tego typu działania, a więc legalizacja post factum działań nielegalnych jest skandalem największego kalibru. I nie ukrywam, że podejrzewam w tym wypadku oddziaływanie wielkiej mocy odpowiednio ukierunkowanego strumienia kasy, jaką dysponuje Inwestor. Nie posiadam żadnego dowodu na to, by w tym przypadku mówić bezpośrednio o przekupstwie i łapownictwie; jednak w innych przypadkach - przeróżnych budek z frytkami i dobudówek przed sklepami - pan Radwan nie jest tak pobłażliwy. Cóż, widać frytkarz i sklepikarz nie mają takiej siły perswazji, jak pan Gołębiewski...
Proszę mi wierzyć: nie jestem oderwanym od rzeczywistości idealistą i fanatycznym ekologiem, więc nie oczekuję rozbiórki wybudowanego za grube miliony złotówek budynku. Zniesmacza mnie natomiast nieznośna lekkość traktowania przepisów przez urzędasów państwowych (powiatowych, samorządowych). To na tym szczeblu i właśnie w taki sposób zaczyna się destrukcja autorytetu całego państwa, dokonuje się dewaluacja praworządności i niszczona jest wiara w równość wobec prawa.
Zastanawiam się nad obywatelskim donosikiem do NIK-u: nie na pana Gołębiewskiego, ten wkrótce będzie pogrywał wszystkim na nosie; ale na postępowanie urzędników. Może przydałoby się porządne przetrzepanie niektórych biur i biurek - w ramach przedświątecznych porządków...?
Na ten temat także w "Gazecie Wrocławskiej".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz