28.03.2011

Skały Starościńskie na pograniczu zimy i lata

Niedzielny poranek przyniósł gęstą mgłę w Kotlinie Jeleniogórskiej i przepiękne, czyste niebo ledwie 100 metrów nad nią, choćby na Górze Szybowcowej. Wczesnym rankiem (bardzo wczesnym, bo po zimowo-letniej zmianie czasu) żwawo pomaszerowałem więc ku hangarowi na dawnym Galgenbergu. Po drodze robiłem zdjęcia w ilości paparazzowej, licząc, że chociaż jeden promil z nich odda chociaż częściowo pogodowo-przyrodnicze nastroje. Nie bardzo mi to wyszło, ale na pamiątkę kilka z nich zamieszczam.



Mgła jednak ustąpiła bardzo szybko, także w Kotlinie, więc na drugą część niedzieli zaplanowaliśmy sobie wycieczkę w Rudawy Janowickie, w Starościńskie Skały, z podejściem od Strużnicy.
To zupełnie bajeczne krajobrazy, obecnie ciągle jeszcze na pograniczu zimy i lata, ze słynnymi formacjami skalnymi o fantazyjnych kształtach, z których najsłynniejszą jest najpewniej Skała Marianny, zwana także Lwią Górą. Stał tu niegdyś odlany w gliwickich hutach posąg lwa (niektórzy twierdzą, że było ich kilka), ważący ze 300 centnarów. Lwa już nie ma, został przegnany stąd w latach 70. ubiegłego stulecia; nowe miejsce znalazł nad zalewem w Złotnikach Lubańskich (chociaż pewności co do lwiej tożsamości nie ma). O losach lwa pisze Joanna Lamparska na swoim blogu:
Co do lwa - podobno do lat 70-tych jeszcze tam „spał”. Z różnych źródeł  dochodzą słuchy, że został on wywieziony do Złotnik Lubańskich i umieszczony w pobliżu tunelu dojazdowego do zapory. Czy to prawda? Wątpliwości rozwiałaby odpowiednia ekspertyza, choć podobieństwo jest uderzające… Niewątpliwie dobrze by się stało, gdyby lew powrócił na swoją półkę skalną w Starościńskich Skałach i mógł znów dumnie spoglądać na swoje królestwo. [...] Ta historia mnie zaintrygowała. Zwalić i wywieźć dwie tony to jest coś! Jest tylko jedna osoba, która o zamku Czocha i jego tajemnicach wie wszystko i wybudzona w środku nocy potrafi odpowiedzieć na każde pytanie. To Janusz Skowroński, badacz historii Lubania i okolic. I rzeczywiście! – W zamku tego lwa na pewno nie ma – oświadczył Janusz. – Ale jest w pobliżu, na zaporze w Złotnikach. Rzeczywiście jest tam wspaniały lew.  
Jak to się często przypadkiem składa, wczoraj lwa nadzłotnickiego sfotografowała podczas jednej ze szkoleniowych wycieczek adeptka trudnej sztuki przewodnictwa sudeckiego, panna miła, Ola Orla, której zdjęcie poniższe podkradam z Facebooka, lojalnie linkując jednak do całej galerii.

O całym niezwykłym "parku skalnym" poczytać można chociażby na stronach Mysłakowic czy Rudaw Janowickich
Kilka impresji z wczorajszej premierowej w tym roku wycieczki na podkarkonoskie pagórki:



Popas na łonie Marianny

Po zejściu ze Starościńskich Skał wcale nie chciało się nam wracać do Jeleniej Góry

Mchy zielone i nasiąknięte jak gąbka wodą z topniejących śniegów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Flagi

free counters