Zaproszenie na spacer krajoznawczy wystosował Tadek Siwek, prezes Towarzystwa Karkonoskiego. Pomysł był taki: zainteresować jak najszerszy krąg “cośmogących” w naszym mieście koncepcją ograniczonej rewitalizacji byłego założenia parkowo-krajobrazowego na wzgórzach Siodło (Rymarz) i Krzyżyna Góra, znanego pod nazwą Helikon. W zaproszeniu zaś: Trasę o średnim stopniu trudności od 1,5-2 godzin marszu poprowadzi pasjonat Jeleniogórskich Archiwaliów Pan Eugeniusz Gronostaj. W spotkaniu uczestniczyć naszym zdaniem powinny osoby od początku zainteresowane i wspierające odbudowę tradycyjnych walorów turystycznych Jeleniej Góry i Powiatu. […] Do wszystkich wysłaliśmy zawiadomienia. Celem wyprawy jest zapoznanie Włodarzy Jeleniej Góry z tradycjami uprawiania turystyki z oczekiwanym efektem w postaci przyciągnięcia ruchu turystycznego.
O Helikonie we wstępie do Kroniki miasta Jelenia Góra pisał J. D. Hensel: “Zarówno w mieście jak i na jego przedmieściach wybudowano wiele nowych domów z dobrym gustem; wokół miasta, na Hausbergu (dzisiejszym Wzgórzu Krzywoustego) i Helikonie powstały nowe urządzenia dla ogólnej, a nawet duchowej rozrywki”. Bardzo dużo o tym, niegdyś najpewniej przepięknym miejscu, pisał w swojej Kronice Johann Karl Herbst, więc poniżej przytoczę długaśny fragment z tej Kroniki, którą miałem honor tłumaczyć.
Dzisiaj po pięknych, lecz podupadłych zupełnie jeszcze w czasach niemieckich, lub zatartych przez bujną tutaj florę nie ma w zasadzie śladu: ot drzewo (Dąb Królewski), resztki platformy widokowej (z osią widokową zasłoniętą przez dość młode, 50-letnie drzewa), powykrzywiane granitowe słupki-drogowskazy z wykutymi nazwami ścieżek lub celów, do których prowadzą.
Rozmowy z Marcinem Zawiłą, z obecną również na wycieczce panią Agnieszką Łętkowską, zastępczynią dyrektora Dolnośląskiego Związku Parków Krajobrazowych, z wszechwiedzącym Eugeniuszem Gronostajem napawają mnie umiarkowanym, realizmem przepojonym optymizmem: wydaje mi się, że odtworzenie w ograniczonym zakresie szlaków spacerowych z dojściami do (wyremontowanych i zabezpieczonych) punktów widokowych, odsłonięcie osi widokowych z nich się rozciągających jest możliwe. Z taką koncepcją zresztą zgadza się prezydent miasta: na rewitalizację założenia w kształcie takim, w jakim burmistrz Schönau zaplanował i zrealizował je w XIX w. nie ma dobrego czasu. Od siebie dodam: nie ma również takiej potrzeby. Mierzmy siły na zamiary, a zamierzenia dostosujmy do rzeczywistości.
Kilka zdjęć ze spaceru, a pod nimi obszerny fragment z “Kroniki Miasta Jelenia Góra na Śląsku – do roku 1847” autorstwa Johanna Karla Herbsta.
Eugeniusz w swoim żywiole: nareszcie pokaże Marcinowi Zawile prawdziwą Jelenią Górę...! |
Na resztkach jednej z platform widokowych... |
...prezydent musiał odpowiadać na pytania "reżimowej" telewizji. |
Pani Agnieszka Łętkowska (dyrektor DZPK) byłaby skłonna zaangażować się w realizację naszych planów |
Jeden z nielicznych "otwartych" widoków z Helikonu |
Marcin Biegający... forma fizyczna prezydenta znakomita! |
Po spacerze (pies oczywiście był ze mną!) Froda z lubością chłodziła się w Bobrze |
Z Kroniki Miasta Jelenia Góra na Śląsku – do roku 1847 autorstwa Johanna Karla Herbsta.
Schönau (burmistrz):
Niestety założenie parkowe w pobliżu Helikonu uległo dewastacji. Większość swoich przedsięwzięć (burmistrz Schönau) realizował na własny koszt, zachęcając innych do inwestowania w nie. Po wspaniałym i spełnionym życiu zmarł zagadkową śmiercią w roku 1802 w topieli Bobru.
Helikon
Bezpośrednio obok Hausberg (Wzgórza Krzywoustego) prowadzi droga w górę na polanę, na której pośród rzadkich drzew stoi wybudowana w greckim stylu świątynia. Wzgórze to nazywa się Helikon, roztacza się z niego jeszcze piękniejszy widok, niż z Hausberg. Gdy niezmordowany Schönau zakończył prace na Wzgórzu Kościuszki, zbudował prowadzącą tu drogę i – ponownie na własny koszt – rozpoczął przeistaczanie tutejszego lasu w gaj muz. Tu znalazły swoje miejsce wszystkie muzy; był to prawdziwy świat w miniaturze, albowiem znalazło się tu miejsce i dla Elizjum i dla Tartaru ze swoim Cerberem. Niezliczone łacińskie inskrypcje oznaczały każde miejsce, wszystkie jednak znikły, nie ma już śladu po wspaniałych założeniach parkowych. Jeden z tych napisów zasługuje jednak na wspomnienie, nie odnosi się on do mitologicznych fantazji, lecz przypomina mieszkańcom Jeleniej Góry o nich samych i o wielkim dobru, jakim mogą się cieszyć – i czyż nie byłoby to wspaniałym mottem kroniki?! Brzmi on:
O fortunatis nimium, sua si bona norint,
Hirschbergae cives!
Dokładny opis tej niegdysiejszej siedziby muz znajduje się w kronice Hensela* na 22 stronach. W miejscu, gdzie niegdyś stał Panteon postanowiono wznieść z śląskiego marmuru pomnik Fryderyka Wielkiego na koniu. Plan ten nie został zrealizowany, jednak ówczesny radca wojenny i rolny Geier wybudował tu wspomnianą świątynię i opatrzył ją na frontonie następującą inskrypcją:
FRYDERYKOWI NAJWIĘKSZEMU
Wewnątrz znajduje się sześcian z napisem: Niech mu będą dzięki. Całość została silnie zębem czasu i zniszczona przez wandali. W roku 1840 wdowa po fundatorze przekazała świątynię miastu, które przeprowadziło remont do stanu, w jakim znajduje się ona po dziś dzień. Z pewnością miejsce to zasługuje na wyróżnienie, albowiem widok stąd na kotlinę jest jednym z najpiękniejszych i najpełniejszych.
Kilkaset kroków dalej za Helikonem na zachód, w niewielkim gaju znajduje się niewielka świątynia poświęconą Apollu, którego imię przypomina jeszcze czasy, gdy okolica ta poświęcona była Apollu i muzom.
Siodło
Idąc dalej drogą pomiędzy Kapliczną a Wzgórzem Kościuszki dochodzi się do Bobru i Cudownego Źródełka, toczącego świeżą i czystą wodę (Schönau nazwał je Aganippe). Stroma góra po lewej stronie Bobru nazywa się Sattler (Siodło). W tych czasach, gdy Jelenia Góra pozbawiona byłą jakichkolwiek miejsc rozrywek i publicznych promenad, gdy nie myślano nawet o Kavalierberg i Helikonie, okolica ta nawiedzana była przez miłośników natury często, zbudowano tu nawet publicznie dostępne miejsce do gotowania. Sposób, w jaki wówczas się bawiono, opisuje doskonale ówczesny konrektor Daniel Stoppe we wstępie do swoich wierszy pod tytułem „Parnas im Sattler” (Parnas na Siodle), gdzie czytamy: „Przy pięknej pogodzie spotkać można niekiedy trzecią część tutejszych mieszkańców w tym górzystym lesie. Tu rozłożyło się niewielkie towarzystwo dwóch, trzech, może czterech osób, przy niewielkim ognisku podsycanym świeżymi szyszkami; w innym miejscu siedzą inni przy podobnym ognisku. Wszędzie widać unoszący się pomiędzy strzelistymi świerkami dym. Od czasu do czasu spotyka się miłych ludzi i dobrych przyjaciół, z którymi wśród zieleni można wypalić fajkę tytoniu. Obcy, który po raz pierwszy tu przybędzie, winien traktować Siodło jak publiczną kawiarnie, w której wykształceni i niewykształceni spotykają się w łączących się i rozchodzących grupach i już to siedząc pod dającymi cień drzewami, już to spacerując wzdłuż zielonego brzegu rzeki, rozmawiają ze sobą i żartują. Gdy ktoś jednak woli samotność, znajdzie tu dość miejsca, by w spokoju oddać się własnym rozmyślaniom. Ta wesoła okolica ma w sobie niezwykły czar. Szczególne wrażenie robi szum przepływającej w głębi rzeki. Wyżej zasłuchać się można w przepiękny śpiew ptaków leśnych, które niczym latające flety dźwięczą w całym lesie. Tu można zaczerpnąć świeżego powietrza, niezbędnego poezji. Gdy mam oto recytować nowe wiersze, a brak mi ku temu ochoty, mogę jedynie przyjść tu, a wówczas wszystko udaje się jak po maśle”. Owe rozrywki na Siodle musiały ustąpić pola o wiele wygodniejszym miejscom na Hausberg i Kavalierberg. Ciągle jeszcze jednak okolica ta jest licznie odwiedzana, albowiem droga tu prowadzi przez wcięty pomiędzy wysokie wzniesienia wąwóz, którym Bóbr toruje sobie swoją drogę pośród licznych skał. O wiele przyjemniejsza byłaby to ścieżka, gdyby nie wiodła przez większą część lasem, lecz prowadziła bezpośrednio wzdłuż rzeki. Dolinę Bobru zamyka zespół groźnych skał, przez które przepływa Bóbr, by zniknąć po lewej za ostatnią z nich. Miejsce to zwane było w poetyckich czasach Elizjum, jednak teraz powrócono do starej nazwy Weltende [Koniec Świata].
*Tekst wspomnianego Hensela zamieszczę w osobnym wpisie - przyp. aut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz