3.04.2012

Wrocław w budowlanym rauszu

.
Tort weselny bez śmietany. Pudło na kapelusz. Sylwetka Hali Stulecia we Wrocławiu już wówczas była obiektem ironicznych komentarzy. To zadziwiająca budowla, wzniesiona w 1913 r. hala wielofunkcyjna z odważnie zaprojektowaną samonośną kopuła o rozpiętości 65 m. W 1948 r. właśnie w niej Pablo Picasso i Max Frisch dyskutowali o tym, w jaki sposób świat może stać się lepszy, w 1997 r. czczono tu papieża Jana Pawła II.
Od czasu do czasu hala zapadała w letarg. Przewodnik miejski Arek Cencora wspomina, jak to za młodu modlił się, by w Hali Stulecia, która pomieścić może 10.000 ludzi, zjawiło się przynajmniej 15 osób. „Gdyby przyszła choćby jedna osoba mniej, nie obejrzelibyśmy zapowiadanego filmu rosyjskiego”. Kino programowe z czasów bloku wschodniego.

Kalendarz imprez jest wypełniony

Dzisiaj w Hali koncertuje Joe Cocker, a kalendarz imprez jest zapełniony. Nieotynkowany beton, który niegdyś szokował, od renowacji jest znów widoczny. Żadna farby, żadne zdobienia nie zakłócają surowej estetyki.

Kilka kroków wiedzie na tereny zielone. Zostawiamy przepełnioną manią wielkości Halę Stulecia za sobą, o zmierzchu fontanna w sadzawce rozbłyskuje różnymi kolorami, na jej tle pozuje do zdjęcia Młoda Para , a pod obrośniętymi zielona winoroślą arkadami współgrają światła i cienie.

Hala Stulecia to tylko jeden z wielu obiektów budowlanych, które przyciągają we Wrocławiu uwagę. „Wrocław” – tak brzmi polska nazwa dawnego „Breslau”. Po zakończeniu II WŚ miasto nad Odrą stało się polskie. Można również rzec: stało się polskie ponownie. Historia tego miasta studentów z jedenastoma uniwersytetami i 620.000 mieszkańców jest tyle długa, co różnorodna. Niewątpliwie jest to świetne miejsce dla przedsiębiorstw budowlanych. W najbliższych latach we Wrocławiu zainwestowanych zostanie 1,5 miliarda euro w duże projekty i ulepszenie infrastruktury.

Nowa hala koncertowa kosztować będzie 100 milionów euro

W czerwcu na nowo wybudowanym stadionie rozgrywane będą mecze o tytuł mistrza europy. Otoczony półprzezroczystą membraną owal pomieści 42.000 widzów. Następnej wiosny gotowa ma być nowa sala koncertowa Narodowego Forum Muzyki z 1800 miejscami: projekt wart 100 milionów euro, o wyjątkowej akustyce, przeznaczony dla publiczności z całej Europy – mówi naczelny dyrektor muzyczny Andrzej Kosendiak. Jeden z najbogatszych ludzi w Polsce, Leszek Czarnecki, stawia sobie w rodzinnym mieście pomnik: powstaje Sky Tower o 50 piętrach i 212 metrach wysokości, z luksusowymi apartamentami i sklepami. Widok z tarasu na dachu jest fantastyczny, stąd dojrzeć można nawet Karkonosze. Sam projekt tej wieży to nudna architektura inwestorska, jej otoczenie jest równie ponure. W przeciwieństwie do szykownej Starówki z kolorowymi, renesansowymi fasadami i gotyckimi kościołami, dzielnica wokół Sky Tower to postsocjalistyczna pustynia. Nadmiernie szerokie ulice przebiegają pośród zaniedbanych budynków z wielkiej płyty. 70 procent budynków wrocławskich zostało pod koniec II WŚ zniszczonych, całe dzielnice legły w gruzach.

We Wrocławiu, przeżywającym inwestycyjny boom w czasach industrializacji na początku XX w. panował głód mieszkaniowy. Słynni architekci tamtych czasów eksperymentowali z nowoczesnymi formami budynków mieszkalnych, niektóre z powstałych wówczas osiedli – jak choćby Ernsta Maya – podziwiać można do dzisiaj. Dwa lata po powstaniu osiedla Weißenhofsiedlung w Stuttgarcie, w 1929 r. nowa architektura zaprezentowana została we Wrocławiu: modelowe osiedle „Wuwa – Wohnung und Werkraum” (mieszkanie i praca) obejmuje 30 budynków mieszkalnych o płaskich dachach i kubistycznych formach.

Wrocław był bastionem klasycznego modernizmu

Modelowe osiedle Wuwa, laboratorium klasycznego modernizmu, to bardzo zielona okolica, położona na wschód od Hali Stulecia. Nie wszystkie budynki przetrwały minione 80 lat. Przede wszystkim jednak nie ma tu żadnego oznaczenia, żadnej tablicy informacyjnej dla dzisiejszego turysty. Na szczęście są tacy przewodnicy, jak Arek. Flagową budowlę Wuwy, dom dla samotnych Hansa Scharouna znaleźć można najłatwiej. Niczym rozciągnięta litera S trwa sobie w parku. Z historycznego eksperymentu mieszkalnego dla samotnych i par bezdzietnych utworzono obecnie hotel.
W centrum miasta obejrzeć można kolejne istotne obiekty czasów modernizmu: choćby dom handlowy Petersdorff autorstwa Ericha Mendelssohna: budynek przy ulicy Oławskiej do dzisiaj przykuwa uwagę swoimi zaokrąglonymi szklanymi narożami i długą linią szyb, emanując nawet po 80 latach elegancja i lekkością. Również dom handlowy Wertheima – również dzisiaj popularne miejsce zakupów o nazwie Renoma – świadczy o tym, że Wrocław był ostoją klasycznego modernizmu. […]
Do 1945 r. w mieście mieszkało 33.000 Polaków i pięciokrotnie więcej Niemców. Dwa lata później niemieccy mieszkańcy zostali wysiedleni, pozostało ich 17.000, ludność miasta składała się z przymusowo wysiedlonych Polaków ze Wschodu, którzy we Wrocławiu zaczynali swoje życie od początku.[…]
(Opuściłem dwa krótkie niezbyt istotne dla całości fragmenty oraz akapity końcowe, w których mowa jest o dojeździe do Wrocławia, noclegach, stronach internetowych wrocławskich etc.).
Tekst: Dorothee Schöpfer,  31.03.2012; opublikowany w Stuttgarter Zeitung.

8 komentarzy:

  1. brakuje informacji o obwodnicy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda. Ale pozwolę sobie powiedzieć coś na temat obwodnic i turystyki, chociaż w przypadku Wrocławia nie całkiem to trafne będzie. Otóż niewątpliwie przemyślane obwodnice, szczególnie wokół małych ośrodków miejskich, są błogosławieństwem dla kierowców przejeżdżających tamtędy tranzytem. Mogą być (ale to nie zawsze ma miejsce) ulgą dla mieszkańców, którzy wreszcie mogą odetchnąć świeższym, czystszym powietrzem, o ile ruch tranzytowy wyniesie się z ich ulic. Są jednak przekleństwem dla restauratorów, dla sklepikarzy, dla oferty turystycznej owych mniejszych ośrodków: trudno liczyć na gościa przypadkowego (a tych moc bywała drzewiej), mniej tez gości "planowych", którzy spieszą się do miejsc docelowych lub do domu. Wiem, te straty to niby nic wobec zysków, jakie obwodnica miasta generuje dla transportu. Ale każdy medal ma dwie strony...

    O Wrocławskiej Obwodnicy Pani Autorka nie napisała z prostego powodu: mało ona modernistyczna, choć most mamy tam jeden z piękniejszych w Polsce...

    OdpowiedzUsuń
  3. to prawda, ale myślę,że w przypadku Wrocławia dużych strat w turystyce nie będzie.Dla mieszkańców to niebotyczna ulga- teraz tak szybko można dostać się np. z Psiego Pola na drugi kraniec miasta! i korków jakby mniej:) ale dla mniejszym miast obwodnica faktycznie może generować mniej przyjezdnych.Tu pole do popisu mają władze - żeby na tyle dobrze wypromować miasto,żeby ci użytkownicy obwodnicy jednak skręcili...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wuwa ożyje na nowo: http://basis.wroclaw.pl/project/Zagospodarowanie_Terenow_WUWA
    M.

    OdpowiedzUsuń
  5. I to jest wspaniała wieść (o rewitalizacji Wuwy). Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Do 1945 r. w mieście mieszkało 33.000 Polaków i pięciokrotnie więcej Niemców. Dwa lata później niemieccy mieszkańcy zostali wysiedleni, pozostało ich 17.000, ludność miasta składała się z przymusowo wysiedlonych Polaków ze Wschodu, którzy we Wrocławiu zaczynali swoje życie od początku.[…]" W 1939 r. Wrocław liczył około 630 000 mieszkańców. 33 000 x 5 = 165 + 33 000 = na okrągło 200 000 mieszkańców-hmmm, coś to dla mnie nie halo z tą liczbą mieszkańców Wrocławia.
    i jeszcze się czepię, jako urodzony we Wrocławiu, tych "przymusowo wysiedlonych ze Wschdou Polaków"... Owszem byli i tacy, a nawet spora ich część, ale nad nimi przeważali mieszkańcy Wielkopolski, Polski centralnej i Małopolski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, prawda to! ojciec mojego męża przybył z Wielkopolski do Wrocławia za wiedzą.I został. I rodzice za nim przyjechali.I córki swe zabrali :)

      Usuń

Flagi

free counters