17.08.2011

Nie-tubylca spojrzenie na tubylcze miasteczka: jak nas widzą, tak nas piszą.

My, Tubylcy i Zasiedleńcy naszej części Dolnego Śląska, naszej Kotliny Jeleniogórskiej i ziem dookoła niej położonych, postrzegamy naszą Małą Ojczyznę oczyma nawykłymi: niewiele nas dziwi, jeszcze mniej zaskakuje, chociaż oczywiście dostrzegamy dziesiątki (setki? tysiące?) spraw drobnych i wielkich, zaniedbań niewielkich i ogromnych, których naprawienia byśmy oczekiwali, lub za których naprawę - nie bacząc na tzw. "czynniki" zabieramy się sami. Wielu z nas zdaje sobie doskonale sprawę z licznych ułomności, o które ocieramy się w każdym miasteczku, w każdej gminie. A jednak - tu wyrażam przypuszczenie i stosuję uogólnienie, wychodząc od własnych doświadczeń - dumni jesteśmy z wielu wspaniałości, pośród których przyszło nam żyć. Dostrzegamy zmiany na lepsze, wkurzamy się, gdy postępują zbyt wolno lub w kierunku, który niekoniecznie odpowiada naszym wyobrażeniom.
Coraz lepiej poznajemy wszelkie - zaprawdę niebywałe - atrakcje, jakie zgotowały nam pospołu Natura, Historia i Inwencja Ludzka. I przecież nie jest istotne, czy powstały w tej, czy innej epoce; w takiej, a nie innej konfiguracji politycznej; na skutek działań tego, czy innego narodu: nasz (z)DOLNY ŚLĄSK jest niewątpliwie kulturowym, architektonicznym i obyczajowym zwierciadłem historii (przynajmniej) CZWORGA narodów: Czechów, Austriaków, Prusaków i Niemców (tu dla uproszczenia stawiam znak równości) i nas, Polaków.
A wszystkim żyjącym tu na przestrzeni stuleci ludziom niezmiennie przyglądała się Śnieżka, wszystkich wabiły tajemnicze Karkonosze, dzikiej Góry Izerskie i strzegące Kotliny od południowego wschodu Rudawy Janowickie (ich niemiecka nazwa: Landeshuter Kamm, pochodząca od dawnej nazwy miasta Kamienna Góra, da się przetłumaczyć jako "Grzbiet Strzegący Krainę".
Tym ciekawiej się zrobiło, gdy przeczytałem zamieszczony poniżej tekst Artura, faceta, którego nauczyłem się na podstawie jego wspaniałych wpisów na Buzz'zie, a teraz na G+ cenić i szanować, i z którego opiniami się liczę. Bo oto opisał Artur w krótkich słowach inną percepcję tego, co my widujemy na co dzień, do czego - być może - przywykliśmy. Nie w pełni zgadzam się z Jego "wnioskami", które z krótkiego "oglądu" Mirska, Gryfowa Śląskiego i Lwówka Śląskiego wysnuł, jednak warto poczytać, co "dostrzegają" nie-tubylcy. Jego zdjęcia na G+ wydają się obiektywne, chociaż oczywiście - jak przypuszczam - zostały dobrane pod niektóre tezy zamieszczonej tam notatki.


Może podyskutujemy na ten temat w gronie "Tubylców"?
Wracając z Świeradowa Zdroju obraliśmy drogę przez Mirsk, Gryfów, Lwówek Śląski i Złotoryję do autostrady A4. W Mirsku i Lwówku zatrzymaliśmy się na chwilę. Dla mnie i mojej żony to tereny trochę egzotyczne. I przyznam, że to co tam zobaczyłem poruszyło mnie.
Cała ta zamieć II Wojny Światowej, z frontem który przetoczył się przez tamte okolice, z późniejszymi przesiedleniami: Niemców na do Niemiec, Polaków z kresów wschodnich na ich miejsce, w obcy opuszczony świat w którym na nowo trzeba było organizować sobie życie, jest aż nadto dobrze widoczna. Nie był to chirurg kto zszywał poranione miasta, raczej felczer i nie było to prawdziwe szycie a raczej fastryga. Szczególnie dobrze widać to w Lwówku, w którym aż bije w oczy zmieszanie pozostałości dawnej świetności, średniowiecznych murów i fragmentów historycznej zabudowy z brzydkimi budynkami dostawionymi po wojnie, z blokami mieszkalnymi. Niezwykły, ale i na swój sposób turpistycznie poetycki widok.

Ma się nieodparte wrażenie, że tak jak w naprędce połatano miasta tak naskórkowa i na chybcika odtworzona jest tkanka społeczna. Sporo pijaczków, zbijających się w grupki wyrostków. Tablice przy zabytkach starannie omijają stare nazwy miejscowości...

Nie wiem, czy napisano jakąś uczciwą monografię epopei (?) “Ziem Odzyskanych”. Byłaby chyba ciekawa.

Pozwolę sobie na małe wspomnienie. Końcem lat 80-tych w moim liceum odgrzebaliśmy stare tableu bodaj z 1947 roku. Utrzymany w realistycznym plakatowym stylu rysunek, przedstawiający, o ile pamiętam, robotnika lub żołnierza, fragment mapy ziem zachodnich w tle, jakiś slogan o Ziemiach Zachodnich, zdjęcia uczniów. Autorem tableau, narysowanego dla swojej klasy był absolwent mojego liceum, nieżyjący już artysta Zbigniew Beksiński. W tym momencie na moment dotknąłem tamtych czasów: propaganda, mit, ziemie utracone, ziemie odzyskane, nadzieja na nowe życie.

Potrzeba dobrego fotografa by oddać nastrój tych miasteczek. Ja nie potrafię. Ale wrzucam mimo wszystko zdjęcia by, być może, trochę przybliżyć atmosferę miejsc.
 [Tekst z: http://plus.google.com/107542963091048214466/posts/btMQj6pfoc8 ]


Powyższa notatka ukazała się także na Facebooku 

1 komentarz:

  1. Jest też o Dolnym Śląsku. Trochę narkotykowo, ale coś jest na rzeczy. http://e-splot.pl/index.php?pid=articles&id=1455

    OdpowiedzUsuń

Flagi

free counters