My, Tubylcy i
Zasiedleńcy naszej części Dolnego Śląska, naszej Kotliny Jeleniogórskiej
i ziem dookoła niej położonych, postrzegamy naszą Małą Ojczyznę oczyma
nawykłymi: niewiele nas dziwi, jeszcze mniej zaskakuje, chociaż
oczywiście dostrzegamy dziesiątki (setki? tysiące?) spraw drobnych i
wielkich, zaniedbań niewielkich i ogromnych, których naprawienia byśmy
oczekiwali, lub za których naprawę - nie bacząc na tzw. "czynniki"
zabieramy się sami. Wielu z nas zdaje sobie doskonale sprawę z licznych
ułomności, o które ocieramy się w każdym miasteczku, w każdej gminie. A
jednak - tu wyrażam przypuszczenie i stosuję uogólnienie, wychodząc od
własnych doświadczeń - dumni jesteśmy z wielu wspaniałości, pośród
których przyszło nam żyć. Dostrzegamy zmiany na lepsze, wkurzamy się,
gdy postępują zbyt wolno lub w kierunku, który niekoniecznie odpowiada
naszym wyobrażeniom.
Coraz lepiej
poznajemy wszelkie - zaprawdę niebywałe - atrakcje, jakie zgotowały nam
pospołu Natura, Historia i Inwencja Ludzka. I przecież nie jest istotne,
czy powstały w tej, czy innej epoce; w takiej, a nie innej konfiguracji
politycznej; na skutek działań tego, czy innego narodu: nasz (z)DOLNY ŚLĄSK jest
niewątpliwie kulturowym, architektonicznym i obyczajowym zwierciadłem
historii (przynajmniej) CZWORGA narodów: Czechów, Austriaków, Prusaków i
Niemców (tu dla uproszczenia stawiam znak równości) i nas, Polaków.
A
wszystkim żyjącym tu na przestrzeni stuleci ludziom niezmiennie
przyglądała się Śnieżka, wszystkich wabiły tajemnicze Karkonosze,
dzikiej Góry Izerskie i strzegące Kotliny od południowego wschodu Rudawy
Janowickie (ich niemiecka nazwa: Landeshuter Kamm, pochodząca od dawnej nazwy
miasta Kamienna Góra, da się przetłumaczyć jako "Grzbiet Strzegący
Krainę".
Tym ciekawiej
się zrobiło, gdy przeczytałem zamieszczony poniżej tekst Artura, faceta,
którego nauczyłem się na podstawie jego wspaniałych wpisów na Buzz'zie, a
teraz na G+ cenić i szanować, i z którego opiniami się liczę. Bo oto
opisał Artur w krótkich słowach inną percepcję tego, co my widujemy na
co dzień, do czego - być może - przywykliśmy. Nie w pełni zgadzam się z
Jego "wnioskami", które z krótkiego "oglądu" Mirska, Gryfowa Śląskiego i
Lwówka Śląskiego wysnuł, jednak warto poczytać, co "dostrzegają"
nie-tubylcy. Jego zdjęcia na G+ wydają się obiektywne, chociaż
oczywiście - jak przypuszczam - zostały dobrane pod niektóre tezy
zamieszczonej tam notatki.
Może podyskutujemy na ten temat w gronie "Tubylców"?
Wracając z Świeradowa Zdroju obraliśmy drogę przez Mirsk, Gryfów, Lwówek Śląski i Złotoryję do autostrady A4. W Mirsku i Lwówku zatrzymaliśmy się na chwilę. Dla mnie i mojej żony to tereny trochę egzotyczne. I przyznam, że to co tam zobaczyłem poruszyło mnie.
Cała ta zamieć II Wojny Światowej, z frontem który przetoczył się przez tamte okolice, z późniejszymi przesiedleniami: Niemców na do Niemiec, Polaków z kresów wschodnich na ich miejsce, w obcy opuszczony świat w którym na nowo trzeba było organizować sobie życie, jest aż nadto dobrze widoczna. Nie był to chirurg kto zszywał poranione miasta, raczej felczer i nie było to prawdziwe szycie a raczej fastryga. Szczególnie dobrze widać to w Lwówku, w którym aż bije w oczy zmieszanie pozostałości dawnej świetności, średniowiecznych murów i fragmentów historycznej zabudowy z brzydkimi budynkami dostawionymi po wojnie, z blokami mieszkalnymi. Niezwykły, ale i na swój sposób turpistycznie poetycki widok.Ma się nieodparte wrażenie, że tak jak w naprędce połatano miasta tak naskórkowa i na chybcika odtworzona jest tkanka społeczna. Sporo pijaczków, zbijających się w grupki wyrostków. Tablice przy zabytkach starannie omijają stare nazwy miejscowości...Nie wiem, czy napisano jakąś uczciwą monografię epopei (?) “Ziem Odzyskanych”. Byłaby chyba ciekawa.Pozwolę sobie na małe wspomnienie. Końcem lat 80-tych w moim liceum odgrzebaliśmy stare tableu bodaj z 1947 roku. Utrzymany w realistycznym plakatowym stylu rysunek, przedstawiający, o ile pamiętam, robotnika lub żołnierza, fragment mapy ziem zachodnich w tle, jakiś slogan o Ziemiach Zachodnich, zdjęcia uczniów. Autorem tableau, narysowanego dla swojej klasy był absolwent mojego liceum, nieżyjący już artysta Zbigniew Beksiński. W tym momencie na moment dotknąłem tamtych czasów: propaganda, mit, ziemie utracone, ziemie odzyskane, nadzieja na nowe życie.Potrzeba dobrego fotografa by oddać nastrój tych miasteczek. Ja nie potrafię. Ale wrzucam mimo wszystko zdjęcia by, być może, trochę przybliżyć atmosferę miejsc.
[Tekst z: http://plus.google.com/107542963091048214466/posts/btMQj6pfoc8 ]
Powyższa notatka ukazała się także na Facebooku
Jest też o Dolnym Śląsku. Trochę narkotykowo, ale coś jest na rzeczy. http://e-splot.pl/index.php?pid=articles&id=1455
OdpowiedzUsuń