22.02.2010

Bieda na Dolnym Śląsku


Dzisiaj przytoczę in extenso artykuł z wrocławskiej wkładki Gazety Wyborczej (nie każdy ją czyta - nie bez racji zresztą). Nie ze wszystkimi tezami redaktora Kokota się zgadzam, ale tekst wart przeczytania... 

Dolny Śląsk - ściana wschodnia, tyle że na zachodzie
Michał Kokot 2010-02-22, ostatnia aktualizacja 2010-02-21 18:58:35

Dolny Śląsk jest obok łódzkiego najbiedniejszym województwem w Polsce - wynika z najnowszych badań Głównego Urzędu Statystycznego. Bogatych wrocławian i mieszkańców Zagłębia Miedziowego od pozostałych miast w regionie dzieli przepaść

GUS na zlecenie Komisji Europejskiej poza dochodami mieszkańców wszystkich 16 województw zbadał tzw. kategorie niemonetarne. Pod tą nazwą kryją się np. wyjazdy urlopowe, jakość kupowanej żywności, wizyty w prywatnych placówkach służby zdrowia czy dodatkowe wydatki na edukację. W ten sposób socjolodzy badają, czy mieszkańcy poszczególnych regionów mogą sobie pozwolić na większe wydatki, czy ich dochody pokrywają jedynie bieżące potrzeby, czy może nawet ich nie są w stanie zaspokoić.

Wynik badania jest zaskakujący, a dla Dolnoślązaków może być nawet szokujący. Bo okazało się, że województwami z największym odsetkiem ludzi ubogich jest łódzkie (20,81 proc.), a na drugim miejscu dolnośląskie (20 proc.). O wiele lepiej jest na tzw. ścianie wschodniej, która w powszechnej świadomości jest synonimem ubóstwa i zacofania. W lubelskim na przykład ludzi ubogich jest 18,95 proc., małopolskim - 18,92 proc., w warmińsko-mazurskim - 18,77 proc., a w podkarpackim - 18,56 proc.

Dr. Wiesława Łagodzińskiego z GUS-u takie wyniki nie zaskakują. - Na Dolnym Śląsku obok bogatego Wrocławia i Zagłębia Miedziowego mamy takie miasta, jak Wałbrzych i Jelenia Góra, które ciągle zmagają się ze skutkami transformacji ustrojowej. Na miejsce dawnych zakładów przemysłowych i kopalni nie przychodzą nowi inwestorzy. Panuje tam bieda. Dr Łagodziński twierdzi, że te dysproporcje będą narastać.

Potwierdza to dr Marcin Starnawski, socjolog z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej, który w ubiegłym roku przeprowadził badania dotyczące ubóstwa w Wałbrzychu.
- Spora część jego mieszkańców jest skazana na wegetację z powodu wysokiego bezrobocia. Instytucje pomocy społecznej nie zawsze funkcjonują tam adekwatnie do potrzeb. Pomoc socjalna w części przypadków może uzależniać, a czasem nie spełnia swojej roli. Dotyczy to zwłaszcza rodzin wielodzietnych i matek samotnie wychowujących dzieci, które dostają zbyt małe środki.
Dr Starnawski podaje przykład kobiety samotnie wychowującej dziecko, która mimo możliwości nie podjęła pracy. 
- Miała propozycję za tysiąc złotych, ale z opieki społecznej dostawała kilkaset złotych mniej. Uznała, że nie opłaca jej się pracować za tak niską stawkę.
Ale na Dolnym Śląsku miejsc, w których bezrobocie wciąż jest bardzo wysokie, jest więcej. W powiecie lubańskim na koniec ubiegłego roku bez pracy pozostawało 24 proc. mieszkańców. - I wciąż notujemy jego wzrost. W części zawdzięczamy go podwyższeniu przez sejm zasiłków dla bezrobotnych z 575 do 717 zł. Ludzie coraz częściej rejestrują się, by dostać świadczenie - mówi Walery Czarnecki, starosta lubański.
Największym pracodawcą w powiecie lubańskim jest teraz szpital, który zatrudnia 370 osób. - Po tym, jak w 2000 roku upadły dwa zakłady: bawełniany i naprawy taboru kolejowego, co roku ubywa nam mieszkańców. Oba zakłady zatrudniały półtora tysiąca osób. Tę lukę bardzo trudno zapełnić - mówi Czarnecki.
Dziesięć lat temu powiat lubański liczył nieco ponad 60 tys. mieszkańców, dziś jest ich o 3 tys. mniej. Władze szacują, że jeśli ta tendencja utrzyma się przez kolejne lata, to w 2013 roku trzeba będzie zamknąć część szkół i placówek służby zdrowia. 

Dla Gazety komentuje dr Wiesław Łagodziński, Główny Urząd Statystyczny
Pogląd, że województwa z tzw. ściany wschodniej są najuboższe, jest już od dawna niesłuszny. Na przykład województwo podlaskie dokonało w ostatnich latach dużego postępu gospodarczego dzięki bardzo dobremu stanowi środowiska naturalnego. Nie było tam przemysłu, więc postawiono na produkcję rolną i rozwój turystyki. To zaczęło przynosić korzyści.
Tymczasem w Wałbrzychu, Elblągu, Puławach czy Łodzi ograniczono miejsca pracy przez likwidację głównych zakładów, ale nie zatroszczono się o nowe. Od ściany wschodniej różnią się te miasta jednak przede wszystkim tym, że ich środowiska naturalne są niezwykle zdegradowane. Ludzie nie chcą więc tam ani mieszkać, ani inwestować. W województwie podlaskim czy małopolskim nie było tego problemu, bo wielki przemysł nie istniał, a upadały jedynie małe przedsiębiorstwa.
Sytuacja polskich miast poprzemysłowych przypomina dziś tę, w jakiej kiedyś były podobne europejskie miasta - Lille, Aberdeen czy Essen. Tyle że tam zainwestowano w rozwój zaawansowanych technologii i odbudowę zniszczonego środowiska. W Polsce taki plan nigdy nawet nie powstał.

1 komentarz:

  1. Wszystko to prawda, ale czemu przy tej biedzie ceny sa wyzsze niz w bogatszym Wroclawiu? (np. materialy budowlane - zwlaszccza poza Jelenia) Czyzby mieszkancy z tych biednych miast i wiosek mieli wiecej ukrytej kasy?

    OdpowiedzUsuń

Flagi

free counters