Zbliża się czas przedstawiania kandydatów w wyborach samorządowych. W mieście nad Bobrem również pierwsze przymiarki i - jak należało się spodziewać - kłopot z obecnym prezydentem, panem doktorem Obrębalskim. Samowola naszego Obrębamy w doborze swoich zastępców (przyznam szczerze, że powołanie na wiceprezydenta miasta pana Sajnoga było dla mnie aktem rozpaczy Obrębalskiego, który od dawna porusza się po kruchym lodzie) nie mogła nie zostać niezauważona w partii o cechach wodzowskich. Bratanie się z PiS-owskimi posłami (Machałek, Legutko) również nie pozostało bez echa. W pierwszym rzędzie o bardzo sceptycznej ocenie działań urzędującego prezydenta zadecydował bardzo negatywny odbiór społeczny jego działań: co z tego, że za rządów Obrębalskiego Jelenia Góra pozyskała ogromną ilość środków funduszowych, jeżeli nie przekłada się to na poprawę wizerunku miasta pośród jego mieszkańców. Zgoda: od pozyskania pieniędzy do realizacji projektów musi upłynąć sporo wody w Bobrze, jednak sygnały, jakie płyną z Ratusza, są bardzo słabe. Mimo powołania tzw. "specjalisty d/s wizerunku" notowania społeczne pana doktora sięgnęły niżej fortepianu Chopina, który - co przypominam w 200. rocznicę urodzin Kompozytora:
I znów widzę, acz dymem oślepian,
Jak przez ganku kolumny
Sprzęt podobny do trumny
Wydźwigają... runął... runął - Twój f o r t e p i a n!
Nie potrafi ani pan prezydent, ani jego "zarąbisty" specjalista wizerunkowy zadbać o ów jakże modny dzisiaj "pijar" (nie mylić z katolickim kościołem cieplickim, w którym także Pijarzy i dawnym klasztorze, który równie zaniedbany, jak ów obrębamowski "pijar"). Zresztą o tym, że się nam Obrębama "zborsuczył" pisałem już w listopadzie ubiegłego roku. Na partyjno-polityczne skutki "samowolki" nie trzeba było długo czekać. Przeciwko Obrębalskiemu opowiadają się już nie tylko mieszkańcy Jeleniej Góry, ale także lokalni funkcjonariusze i działacze Platformy Dolnego Śląska.
Na giełdzie kandydatów PO pojawia się najczęściej nazwisko Marcina Zawiły, mającego przecież już doświadczenie ma stanowisku Szefa Miasta (lata 1990-94 i pierwszy niekomunistyczny prezydent za czasów polskości Jeleniej Góry). Wybierałem Marcina do Sejmu RP i wydawało mi się, że kadencja trwa 4 lata (przynajmniej na taki okres "posłałem" Go do Warszawy). Jeśli okaże się, że dla Marcina "koszula bliższa ciału..., a jeleniogórska prezydentura ważniejsza od mandatu posła RP, to zarzucę mu oszustwo wyborców (nie mylić z oszustwem wyborczym). Wprawdzie jest kandydatem świetnym jak na lokalne możliwości Platformersów, ale... "szlachectwo zobowiązuje", a posłowanie tym bardziej... Dość nieciekawą sytuację miałby w takim wypadku pan Firszt, dyrektor Muzeum Przyrodniczego w Cieplicach: najpierw pani Gabriela Zawiłowa, żona posła, zmieniła go na stanowisku dyrektora Muzeum Karkonoskiego (również o okolicznościach tej sprawy pisałem na blogu), teraz Marcin Zawiła zostałby zwierzchnikiem Staszka. Taki mały ambaras...
No cóż, ani powiat jeleniogórski, ani miasto nie miały przez ostatnie 20 lat szczęścia do władz: starostwo to synekura dla byłych komuchów i ich znajomych, "pałac prezydencki" przechodzi na zmianę z rąk czerwonych w niebiesko-żółte (barwy PO), a dla mieszkańców obserwujących postępującą degenerację miasta wszystko to są prowincjonalne gierki wojenne o władzę, stołki i - last but not least - kasę... I nie o wynagrodzenia urzędnicze mi chodzi... Bardzom ciekaw, kto ostatecznie będzie kandydował w wyborach samorządowych. Od kilku dni, gdy dowiedziałem się, że Platforma Obywatelska przyjmuje w swoje szeregi członków Młodzieży Wszechpolskiej (dzisiaj noszących garnitury, ale nie łudźmy się: w głowach pozostały glany, łyse pały, bejsbole i hitlerowskie pozdrowienie) - w żadnej mierze nie czuję się już wyborcą tej partii. Już tak mam, że postkomuchom potrafię zapomnieć ich czerwoność, ale brunatnych szmat nie toleruję...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz