O hotelu Gołębiewski w Karpaczu pisałem 2 tygodnie temu, tytułując post "Miasto w mieście". Dzisiaj w "Rzeczpospolitej" czytam wiadomość "wstrząsającą":
Stowarzyszenie Ochrony Krajobrazu i Architektury Sudeckiej (SOKiAS) doniosło do inspektora nadzoru budowlanego. Powód? Hotel Gołębiewski powstaje niezgodnie z projektem.
Według pozwolenia na budowę z 2007 r. hotel miał mieć: 630 pokojów, pięć apartamentów, 100 tys. mkw. powierzchni, siedem kondygnacji, 28 metrów wysokości i dach z łupków. Tymczasem w wykańczanym budynku przybyło nie tylko pomieszczeń i powierzchni. Wysokość wzrosła do 42 metrów, a na dachu zamiast łupków leżą blacha i dachówki. Budynek "rósł" w obie strony. Od dołu dodano dwie kondygnacje. Inwestor odkopał bowiem skarpę i zamienił podziemne pomieszczenia gospodarcze na kilkadziesiąt pokojów. Wybudował też podziemny garaż na 600 samochodów. [...]
Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego (PINB) Jacek Radwan został zawiadomiony o samowoli budowlanej na początku października. Czeka na zwrot dokumentacji inwestycji z prokuratury (przejęła ją, gdy latem na budowie doszło do katastrofy – zawalił się mur oporowy) i zapowiada kontrolę.
O rozbieżnościach pomiędzy zapisem w planie o dopuszczalnej wysokości a jej rzeczywistą wartością dowiaduje się od "Rz". – Burmistrz mówił mi o 30 cm, 5 metrów to poważne odstępstwo od projektu i planu zagospodarowania. Jeśli to prawda, wstrzymam budowę i na pewno nie zezwolę na odbiór budynku, choćby częściowy – zapowiada Radwan.[...]
Cały tekst: "Gigant z Karpacza do rozbiórki?"
A tekst cały warto przeczytać, mierząc wzrokiem przestrzenie między wierszami. Bo to właśnie te przestrzenie są dla mnie wstrząsające. Pozwolę sobie na nieobiektywne zestawienie fragmentów artykułu (o "międzywiersze" muszą się Szanowni Czytelnicy zatroszczyć sami):
1. O panu Radwanie (PINB): "Ten sam nadzór budowlany, prowadząc latem kontrolę po katastrofie na budowie, nie zauważył jednak, że obiekt ma dziewięć, a nie siedem kondygnacji".
2. Wiceburmistrz Karpacza Ryszard Rzepczyński: "Budynek jest wyższy od projektowych założeń zaledwie o kilkadziesiąt centymetrów". (Tymczasem nawet sam inwestor, pan Gołębiewski, przyznaje: "Hotel zbudowano też zbyt wysoki – o 4 – 5 metrów").
3. Wojciech Kapałczyński, szef jeleniogórskiej delegatury dolnośląskiego konserwatora zabytków: "Zgodziłem się po licznych naciskach". Po protestach SOKiAS "naciski" okazały się niewystarczające, bo (uwaga!) TERAZ "uważa, że warunki, by jak najlepiej wkomponować hotel w obszar chronionego krajobraz naruszono".
4. Burmistrz miasta Bogdan Malinowski przekonywał radnych do potrzeby "ujednolicenia zapisów dotyczących wysokości obiektów". A w projekcie nowego planu wpisano wprost, że chodzi o zwiększenie kondygnacji do dziewięciu, wysokości budynku z 28 do 42 m i o podwyższenie rzędnej kalenicy (czyli wzniesienie górnej krawędzi dachu nad wybranym poziomem) do 803,6 m nad poziomem morza.
STOP!
Więcej wyliczał nie będę.
Przytoczę jeszcze tylko (za "Rzeczpospolitą") słowa pana Tadeusza Gołębiewskiego:
"Za komuny wiedziałbym, gdzie pójść i jak to załatwić, ale w wolnym kraju mamy tryby odwoławcze i z tych korzystam".
Panie Tadeuszu! Nie wierzę, że utracił Pan tę cenną wiedzę nabytą w okresie słusznie minionego systemu na temat tego, dokąd pójść. Wiadomo też, że dżentelmen nie udaje się z wizytą z pustymi rękami: kwiaty jakieś, bomboniera - albo co tam komu fantazja do głowy przyniesie...
O hotelu "Gołębiewski" piszą również Bracia Czesi
O hotelu "Gołębiewski" piszą również Bracia Czesi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz