Pozwolę sobie przytoczyć niemal in extenso artykuł z Gazety-Dom, bo z wieloma tezami w nim zawartymi się zgadzam, w latach 90-tych byłem częstym gościem w "Gołębiewskim" w Mikołajkach - i mam podobne odczucia, a ponad wszystko dlatego, że straszliwie mi żal Karpacza. Chyba po raz pierwszy żałuję szczerze, że pan Wojciech Kapałczyński, kierownik jeleniogórskiego oddziału Służby Ochrony Zabytków, ma tak małe prerogatywy i tak niewielką - gwarantowaną przez prawo - siłę sprawczą. Jestem także przekonany, że burmistrz Karpacza, pan Malinowski, już wkrótce będzie pluł sobie w brodę z powodu Molocha, a mieszkańcy wystawią mu rachunek w najbliższych lub kolejnych wyborach samorządowych.
Hotel Gołębiewski to synonim luksusu lat 90., wtedy weekend spędzony w Mikołajkach był oznaką bogactwa. Dziś ten budynek jak i kolejne tej sieci - to symbole kiczu i tandety. Niestety nie przeminęły jak moda sprzed dekady na disco-polo. Gołębiewski dalej stawia swoje molochy. Tym razem jego hotel zdominował swoim cielskiem malowniczy Karpacz.
Na dniach w leżącym u stóp Śnieżki Karpaczu swoje podwoje otworzy kolejny Hotel Gołębiewski, czwarty już z kolei, którego inwestorem jest Tadeusz Gołębiewski, jeden z najbogatszych Polaków. Trzy pozostałe - w Białymstoku, Mikołajkach i Wiśle - funkcjonują już od kilku lat. Z hotelem w Karpaczu łączą je ogromne rozmiary. W nowym obiekcie o powierzchni ponad 116 tysięcy m kw. z łatwością zmieściłoby się 12 boisk piłkarskich.
Ten gigant będzie liczył 880 pokojów, 18 apartamentów i 32 sale konferencyjne. Jak w pozostałych obiektach tej polskiej sieci będą też baseny, sauny, sale fitness, centrum odnowy biologicznej, sala gier, kręgielnia i dyskoteki. W Karpaczu będzie nawet lodowisko.
Czy nowa inwestycja Tadeusza Gołębiewskiego wpisze się w 5-tysięczny Karpacz? Trudno przewidzieć skutki powstania tak wielkiego hotelu. Będzie mógł w sumie pomieścić ponad 1200 gości hotelowych, nie licząc uczestników jednodniowych konferencji, dla których przygotowano ponad dwa tysiące miejsc w salach konferencyjnych. Tak wielki napływ ludzi oznacza, że Karpacz może zostać zadeptany i rozjechany przez tysiące samochodów kierujących się do "Gołębia".
Jak zwykle w przypadku inwestycji tej sieci budynek hotelowy nie grzeszy nie tylko urodą, lecz choćby elementarnym wpisaniem krajobraz. To po prostu olbrzymi kloc, który zdominuje miasto i góry. Jego zwalista bryła przykryta jest dziesiątkami dachów, daszków, strzelistych hełmów kryjących niby-wieże, czy przeszklonych piramid, czyli gigantycznych świetlików dachowych. Architekci tego kuriozum właśnie przez wysokie dachy chcieli wpisać obiekt w regionalną architekturę, lecz cokolwiek by nie zrobili, nie ukryją faktu, że 8-kondygnaycjny moloch jest po prostu za duży i psuje krajobraz Karkonoszy.
Na nic też łupek na pokryciu dachu hotelu w Karpaczu, o który tak walczył Wojciech Kapałczyński, kierownik jeleniogórskiego oddziału Służby Ochrony Zabytków. Ginie na tle olbrzymiego budynku.
Na alarm biją ekolodzy. - Skala całego przedsięwzięcia jest nieadekwatna do wielkości miejscowości - wyjaśnia Roland Kacperski, przewodniczący Koła Polskiego Klubu Ekologicznego w Szklarskiej Porębie. - Będzie to miało bardzo negatywne konsekwencje dla środowiska naturalnego. Już sama budowa hotelu wymagała przesadzenia drzew z terenu, na którym stanął obiekt. Ale były to tylko działania pozorne, żeby stworzyć wrażenie, że inwestor liczy się z naszym zdaniem. Żadna z roślin się nie przyjęła.
Równie negatywne opinie nowy hotel zebrał w środowisku architektów. Jeleniogórski oddział Stowarzyszenia Architektów Polskich po dokładnym przeanalizowaniu projektu obiektu doszedł do wniosku, że nie zgadza się on z lokalnym planem zagospodarowania przestrzennego i wystosował protest do inwestora. - Nasze zastrzeżenia nie zostały uwzględnione - mówi Wojciech Drajewicz, prezes oddziału SARP w Jeleniej Górze. - Obiekt nadal jest niezgodny z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. [...]
Skala degradacji krajobrazu przed kolejne inwestycje Gołębiewskiego jest zatrważająca. Niestety pokusa dla samorządów jest zbyt duża, by oprzeć się magii hoteli tej sieci. Duże inwestycje hotelowe wiążą się z napływem tysięcy nowych gości, którzy rozkręcają całą okoliczną koniunkturę. Goście Gołębiewskiego korzystają przecież z miejscowych atrakcji, restauracji, barów. Gołębiewski to często najpoważniejszy pracodawca dla maleńkich miejscowości turystycznych. W samym Karpaczu pracę znajdzie 500 pracowników.
Bogdan Malinowski, burmistrz Karpacza, przekonuje, że inwestycja Gołębiewskiego oznacza dla miasta sporą szansę na rozwój: - Po pierwsze, hotel Gołębiewski stworzy warunki pracy dla tysięcy młodych ludzi, którzy kształcą się w zakresie obsługi turystyki na Akademii Ekonomicznej w Jeleniej Górze i w Technikum Hotelarskim w Karpaczu. Po drugie, obiekt umożliwi zróżnicowanie oferty turystycznej i profilu gości, co może, przy ewentualnym załamaniu się rynku usług turystycznych, uchronić miasto przed poważnym kryzysem.
Trudno nie zgodzić się z tą argumentacja ekonomiczną. Jednak zapomina się o niewymiernych kosztach - zniszczeniu naturalnego krajobrazu Karkonoszy i tożsamości miasta, które zatraci swój kameralny charakter. Hotel Gołębiewski ze swoimi 652 pokojami w Mikołajkach, całkowicie przeobraził to mazurskie miasteczko, niszcząc jego sylwetę. Podobnie w Wiśle, hotel z 564 pokojami zdominował całkowicie stok Bukowej.
Tadeusz Gołębiewski urasta dziś na króla polskiego kiczu hotelarskiego. Niewielu gości jego hoteli wie, że ich właściciel zbił majątek na produkcji paluszków i ciasteczek. Należy do niego Przedsiębiorstwo Przemysłu Cukierniczego Tago, które zatrudnia 450 osób i rocznie produkuje 17 tys. ton ciastek. [...] Pierwszy hotel Gołębiewski powstał na początku lat 90. w Mikołajkach, gdy biznesmen zakupił i rozbudował stary pensjonat Turysta. Kolejne hotele Gołębiewski otworzył w Białymstoku i w Wiśle. Obiekt w Karpaczu to jego najnowsze "dzieło", niestety, pewnie nie ostatnie.
Historia ma swój ciąg dalszy, zajrzyj TU
Hotel Gołębiewski w Karpaczu, stan 9 kwietnia 2010
Nie rozumiem autora tego artykułu Jak nie Tadeusz Gołębiewski to kto inny tak jak na przykład w mikołajkach Inter Commerce im dopiero się udało zrobić mikołajki piękniejsze i na do datek z tego co mi wiadomo nie płacą podatków jestem mieszkańcem mikołajek i wiem jedno wychowywałem się gdy nie było hotelu Gołębiewskiego w miejscu w którym powstał było bagienko chodziłem nad nie żeby łapać żółwie i było pięknym miejscem ale po upływie tylu lat wiem jedno żeby nie T.G. to może Inter Commerce by wykupił te miejsce i co stało by coś nie wiem ale na pewno nie to co teraz że dzięki T.G ludzie mają co do gara włożyć bo było mi dane poznać pana T.G i jest w porządku facetem daje ludziom z Mikołajek pracę i nie zarabiają najniższej krajowej tak jak w innych przypadkach heh tak więc gwarantuje ci kolego jak nie on to kto inny i po prostu się ciesz że on bo za kilka lat może powstał by jakiś iny hotel lub jakaś inna inwestycja ale może by się zaczęła i potem nie skończyła ludzie narzekacie a nie wiecie co macie. Pozdro dla Ciebie Tadeusz i nie zważaj na tych ludzi kasa kasą ale dzięki tobie miałem co do gara włożyć przez dłuższy czas pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że artykuł jest napisany bardzo subiektywnie, jakby autor żywił jakąś urazę do Hotelu Gołębiewski. Co do psucia krajobrazu to sie nie zgadzam hotel wygląda bardzo ładnie, zdjęcia nie oddają tego widoku tak jak jest w rzeczywistości, poza tym to są zdjęcia z budowy, a budowa ma to do siebie, że oka nie cieszy. Tak jak wspomniał pan wyżej, hotel ten daje zatrudnienie wielu naprawdę wielu ludziom co jest pozytywne. Do Karpacza będzie przyjeżdżać więcej osób to jest duży plus dla osób żyjących z turystki. Sama miałam przyjemność być w hotelu w Mikołajkach i zawsze jestem zadowolona. Nie uważam, że jest kiczowaty tak jak to ujął autor, panuje tam miła atmosfera, można się rozerwać i wypocząć. Także nie rozumiem autora artykułu.
OdpowiedzUsuń