2.02.2012

ACTA - srakta...

Nie mogłem się oprzeć, by nie wspomnieć o tym na moim blogu. Lecz nie o Umowie chcę pisać..., w zasadzie w ogóle nie będę pisał od siebie. Pozwolę sobie zawłaszczyć w mikroskopijnym stopniu cudzą własność intelektualną, zamieszczając wszak i nazwisko autora i link do tekstu oryginalnego i w całości, albowiem tutaj tylko garść cytatów. Umieszczam je głównie dla siebie, by mieć je przed oczami. Wyrażają moje odczucia i myśli, jednak to pan Piotr VaGla Waglowski posiada ów dar ubierania tychże w słowa celne, wyważone i sedno głaszczące.
No, to zaczynamy: 

Uważam, że ustawianie aktualnego sporu w retoryce rząd-internauci nie jest właściwe. Mamy do czynienia nie z internautami, a z obywatelami, którzy m. in. korzystają z internetu. I każdy z tych obywateli jest inny. Każdy może mieć swój pogląd na rzeczywistość, dlatego też rząd jest w kłopocie, gdy usiłuje znaleźć jakąś reprezentację obywateli.
Od jednego z posłów dowiedziałem, się, że szeregowy poseł nic nie może. [...] Pomijając rodzące się pytanie: po co zatem jest ich tam tylu?, warto chyba dojść do wniosku, że przecież znane są już narzędzia, które obywatelom mogą dać możliwość sprawowania kontrolnej funkcji w państwie. 
Historia przyjmowania ACTA jedynie unaoczniła, że demokracja przedstawicielska się skompromitowała. (Tu dodam od siebie: to choroba śmiertelna demokracji wszystkich państw nowożytnych, od USA przez Brytanię, Niemcy po Węgry). 
Nie szukajmy kiczu porozumienia - powiedział premier. Porozmawiajcie z nami - powiedział publicysta. Nie rozmawiajcie z nimi - odpowiadam. Zamiast tego udostępniajcie, nawet bez czekania na wniosek, wszelkie informacje publiczne. Nie spotykajcie się poufnie, elitarnie i w zaciszu gabinetów z jednymi z pominięciem innych. Traktujcie wszystkich równo, prowadźcie rzetelne konsultacje społeczne. Twórzcie prawo oparte na dowodach. Są również inne narzędzia partycypacji społecznej, wystarczy tylko je wdrożyć do systemu prawnego. Przejmujemy państwo. 
Kurz za chwilę opadnie, a raczej śnieg przykryje ślady styczniowych demonstracji. Ludzie znów wrócą do zajęć dnia codziennego: do małych dzieci, do obowiązków w pracy. Chwilowy zryw nie załatwi ich problemów.
Całość do poczytania na blogu Prawo VaGla. Polecam wszystkie opublikowane tam teksty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Flagi

free counters