Niemoc władzy (każdego szczebla) jest tyle fatalna, co zniechęcająca. Oczywiście owa "niemoc" to eufemizm i wyraz mojej ciągle jeszcze tlącej się, naiwnej wiary w to, że politycy, samorządowcy i decydenci różnego szczebla władzy w zasadzie CHCĄ zrobić coś dla społeczeństwa, społeczności, na rzecz których działać powinni z definicji. Gdy bowiem nieracjonalną wiarę na moment wyłączam, widzę, że wszystkim owym politykierom chodzi o dobro własne, kasę własną, ewentualnie własną popularność i sławę (to bardzo problematyczne) i realizację najczęściej chorobliwych ambicji. Patologicznym tego przykładem jest Jarosław Kaczyński, jednak ostatnie wydarzenia pokazały, że wkrótce to Donald Tusk będzie dzierżył palmę pierwszeństwa w tej konkurencji, doganiając Prezesa równie efektownie, jak Justyna Kowalczyk goni Marit Bjørgen w Pucharze Świata.
Gówno mnie jednak obchodzi polityka krajowa - pogodziłem się z tym, że demokracja (przecież w przypadku klinicznego już przykładu pod nazwą "ACTA" widać, że Tuskowi demokracja zwisa i powiewa) obecnego typu Polsce szkodzi, ale - cóż - niczego lepszego nie wymyśliliśmy. Natomiast do głębi drażni mnie niemoc, tumiwisizm i obłuda samorządowych władz jeleniogórskich z panem prezydentem miasta na potylicy... A może jednak na czele? Przykładów na wyrażony powyżej pogląd (na temat władzy w moim mieście i powiecie; jak już mówiłem: polityka na szczeblu krajowym przestała mnie obchodzić; co nie znaczy, że wskutek nieudolności kolejnych rządów - PiSuarowych czy POtwarzowych - nie odczuwam co raz większego dyskomfortu, mieszkając w tym kraju) o nieróbstwie władz mojego miasta i powiatu można by podawać bez liku.
Ja "bulwersuję" się jedną, wcale nie najważniejszą sprawą, jakże jednak dobrze ilustrującą indolencję, bezwład i niechęć władzy lokalnej w większości spraw "niedochodowych" (dla magistrackich urzędników).
Wyraz szczerego zdziwienia jeleniego pyska - bezcenny! |
Oto mamy sobie byłe koszary, była szkołę wojskową przy ulicy Podchorążych. Tam zaś - siedzibę licznych przedsiębiorstw, instytucji i (last but not least) mieszkania z koszarowych budynków przerobione. I mamy tam ulicę, nazwaną (jak sądzę - za zgodą władz miasta) imieniem pułkownika Wacława Kazimierskiego (to pierwszy komendant WOSR). Nie umiem opisać stanu nawierzchni tego czegoś - przypuszczam, że pan Kazimierski byłby niezmiernie dumny, ze oto JEGO ulica jest w takim stanie. To chwała niebywała: być patronem wykrotów! Na szczęście troskliwe władze miasta wybrnęły w swoim mniemaniu z konfuzji: obok tablic z imieniem pana pułkownika ustawiono tablice ostrzegawcze, zdobne wielce, i wielce czytelne, co widać na zdjęciu.
Niemoc władz miasta opisana została w sposób aluzyjny w artykule w Nowinach Je-leniogórskich, z którego przytoczę, co poniżej (całość TUTAJ):
Nie wiem, ile rodzin mieszka na osiedlu, szacuję, że więcej, niż 50. Tuż przy "arterii" mieści się Archiwum Państwowe, kilka kroków dalej: część urzędów Starostwa Powiatowego. Ponadto jest tu baza Kry-Chy, czy innego Ro-Ko, jakiś sklep, hurtownia etc. Miasto od LAT nie potrafi rozwiązać kwestii naprawy nawierzchni na długości (znów szacuję) 250 metrów. Bo nie jego to ulica, a Agencji Szabrowników Mienia Wojskowego. Tyle, że to dla mnie żadne tłumaczenie: od tego jest całkiem nieźle opłacany prezydent ze sztabem sowicie wynagradzanych darmozjadów... oj, przepraszam: fachowców od doradzania, by w przeciągu 3 miesięcy (najpóźniej pół roku) znaleźć takie rozwiązanie prawne i finansowe, które umożliwi natychmiastowy remont tej ulicy. Niemożliwe? Kłamstwo! To wyłącznie niechęć i ignorancja, a także bezczelność i arogancja władzy. Bowiem sposobów jest kilka, tyle ze nie ma woli ich wdrożenia. Bo trzeba byłoby pogłówkować, popracować... postarać się. A za to dodatkowo nikomu nie płacą (a i przy znanych mi sposobach nie byłoby skąd urwać "w łapę").
Wyjaśnię na koniec: nie mieszkam "Pod Jeleniami", nie mieszka tam też nikt z mojej rodziny. Bywam natomiast "klientem" Archiwum, przyjeżdżam tam czasem z gośćmi - i trochę mi wstyd. Ale coraz mniej: przecież nie nazywam się Zawiła...
Z prawej strony - siedziba Archiwum Państwowego |
cóż przypominając słowa napisane przez najważniejszą osobę w tym kraju..."łąnczymy się w bulu"... im wyżej tym zabawniej...
OdpowiedzUsuń...a wyraz pyska jelenia wyraża chyba esencję...
OdpowiedzUsuńPrzyzwyczajony widać był do wojskowego ordnungu - za czasów niemieckich i po wojnie, za "naszych" czasów. Najwyraźniej teraz czasy są nie "NASZE", więc się jeleń ociupinkę dziwi. Najgorsze jest to, ze i ja za jelenia robię i też dziwię się mocno. I mnie wkurza ta panująca inercja, przykrywana potokiem pięknych słów Głównego Bossa Miasta. Bo że mówić potrafi ładnie i zajmująco - przyznać mus. A że niezguła? Cóż: humanista...
OdpowiedzUsuń