Urzędnicy chcą, by z jeleniogórskich targowisk zniknęły blaszane budy. Pomysł podoba się mieszkańcom.
Gmina Jelenia Góra ogłosiła przetarg na nowe, trzyletnie dzierżawy rynku na Florze, terenu giełdy przy ulicy Lubańskiej oraz targowisk w dzielnicy Zabobrze i w Cieplicach.
Władze miasta zapewniają, że targowiskom nic nie zagraża i na pewno nie zostaną zlikwidowane. Takie obawy pojawiają się wśród kupców od lat, ilekroć zarządcom targowisk kończą się umowy. Tym razem wiceprezydent Jeleniej Góry Jerzy Lenard przyznaje jednak, że pora zmienić wygląd placów targowych. W tej chwili jest na nich w sumie około 400 stoisk. - Obserwujemy systematycznie zmniejszającą się liczbę kupujących - opowiada Lenard.
Żeby targowiska nie pozostały bez zarządców, gmina chce zawrzeć nowe umowy, ale równocześnie będzie opracowywać koncepcję budowy hali kupieckiej lub zabudowy placów estetycznymi pawilonami. Kto to sfinansuje?
- W przedsięwzięciu możliwy jest udział miasta albo kupieckiej spółki. Możliwe, że poszukamy zewnętrznego inwestora, który zbuduje taki obiekt w zamian za wieloletnią dzierżawę - tłumaczy Lenard. [...]
Wśród jeleniogórskich kupców, z którymi rozmawialiśmy, opinie na temat hali są podzielone. Jedni chcą, by wszystko zostało po staremu, inni twierdzą że tak dłużej handlować się nie da.
- Wszystko zależy od tego, na jakich warunkach moglibyśmy mieć stoiska w hali. Pomysł ze Świdnicy wydaje się rozsądny - mówi Artur Adukis, właściciel stoiska z odzieżą.
Nie wiem, gdzie 'Gazeta Wrocławska' zdobyła opinię owych Jeleniogórzan, którzy jakoby chcieliby hal targowych w miejsce targowisk. Otóż jest inaczej: pewnego rodzaju halami targowymi - za sprawą władz miasta - stały się zarówno były (budynek przepiękny zresztą i odremontowany przed laty) Dom Dziecka przy ul. Długiej, jak i Galeria Karkonoska przy ulicy 1 Maja. Oba obiekty - chociaż położone w ścisłym centrum miasta, a nawet przy głównych "szlakach zakupowych" - nie zyskały wielkiej sympatii pośród mieszkańców. Zgoda: inny to handel: nie pietruszką i tytoniem, nie mięsem z łóżka polowego, ale zarówno na Florze jak i w dawnym Domu Dziecka pełno podrób z Chin i taniochy zza Odry.
Dla dobra samych kupców, dla ich wygody i zdrowia zadaszone, ogrzewane i estetyczne hale byłyby lepsze, z pewnością zaś lepsze od zarządzanego przez pana Kempińskiego tzw. Ryneczku na Zabobrzu; czy jednak owych handlujących będzie stać na dzierżawę boksów w nowych obiektach, a kupujących - na współfinansowanie kosztów takiej dzierżawy, które przecież wliczone zostaną w ceny detaliczne?
Całkiem inaczej sprawa ma się z Giełdą przy ul. Lubańskiej: tam handel odbywa się właściwie wyłącznie w weekendy - czy wzniesiona hala miałaby stać pusta przez 5 dni w tygodniu. I co z odbudową/rewitalizacją stadionu, położonego vis-a-vis? W jaki sposób obiekty handlowe miałyby wpisywać się w filozofię obiektów sportowych? A może włodarze miasta już zapomnieli o ambitnych planach, związanych ze stadionem w kontekście EURO-2012?
Mam nadzieję, że władze miasta podejdą poważnie do kwestii rozmów z kupcami, a kupcy z ołówkiem w ręku przekalkulują sobie opłacalność proponowanego przez Lenarda "interesu". I że pierwszy raz od dawna w Jeleniej Górze dwie strony dogadają się ku korzyści trzeciej - nas, mieszkańców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz